Poetry

June 27 – I Am Too Near by Wisława Szymborska

I am too near to be dreamt of by him.
I do not fly over him, do not escape from him
under the roots of a tree. I am too near.
Not in my voice sings the fish in the net,
not from my finger rolls the ring.
I am too near. A big house is on fire
without me, calling for help. Too near
for a bell dangling from my hair to chime.
Too near to enter as a guest
before whom walls glide apart by themselves.
Never again will I die so lightly,
so much beyond my flesh, so inadvertently
as once in his dream. Too near.
I taste the sound, I see the glittering husk of this word
as I lie immobile in his embrace. He sleeps,
more accessible now to her, seen but once
a cashier of a wandering circus with one lion,
than to me, who am at his side.
For her now in him a valley grows,
russet-leaved, closed by a snowy mountain
in the bright blue air. I am too near
to fall to him from the sky. My scream
could wake him up. Poor thing
I am, limited to my shape,
I who was a birch, who was a lizard,
who would come out of my cocoons
shimmering the colors of my skins. Who possessed
the grace of disappearing from astonished eyes,
which is a wealth of wealths. I am near,
too near for him to dream of me.
I slide my arm from under the sleeper’s head
and it is numb, full of swarming pins,
on the tip of each, waiting to be counted,
the fallen angels sit.

Translation is unattributed

angel

Jestem za blisko, żeby mu się śnić.
Nie fruwam nad nim, nie uciekam mu
pod korzeniami drzew. Jestem za blisko.
Nie moim głosem śpiewa ryba w sieci.
Nie z mego palca toczy się pierścionek.
Jestem za blisko. Wielki dom się pali
beze mnie wołającej ratunku. Za blisko,
żeby na moim włosie dzwonił dzwon.
Za blisko, żebym mogła wejść jak gość,
przed którym rozsuwają się ściany.
Już nigdy po raz drugi nie umrę tak lekko,
tak bardzo poza ciałem, tak bezwiednie,
jak niegdyś w jego śnie. Jestem za blisko,
za blisko. Słyszę syk
i widzę połyskliwą łuskę tego słowa,
znieruchomiała w objęciu. On śpi,
w tej chwili dostępniejszy widzianej raz w życiu
kasjerce wędrownego cyrku z jednym lwem
niż mnie leżącej obok.
Teraz dla niej rośnie w nim dolina
rudolistna, zamknięta ośnieżoną górą
w lazurowym powietrzu. Ja jestem za blisko,
żeby mu z nieba spaść. Mój krzyk
mógłby go tylko zbudzić. Biedna,
ograniczona do własnej postaci,
a byłam brzozą, a byłam jaszczurką,
a wychodziłam z czasów i atłasów
mieniąc się kolorami skór. A miałam
łaskę znikania sprzed zdumionych oczu,
co jest bogactwem bogactw. Jestem blisko,
za blisko, żeby mu się śnić.
Wysuwam ramię spod głowy śpiącego,
zdrętwiałe, pełne wyrojonych szpilek.
Na czubku każdej z nich, do przeliczenia,
strąceni siedli anieli.

One thought on “June 27 – I Am Too Near by Wisława Szymborska

Comments are closed.